Tęcza Zręcin 1-1 Victoria Kobylany
1-0 Damian Wąchała 13'
1-1 Paweł Mielech 40'
Tęcza: Przemysław Szymbara - Sebastian Gruszka, Konrad Dranka, Damian Pasterkiewicz, Artur Goleń - Kamil Prętnik (Tomasz Woźniak 46'), Tomasz Mikosz, Adrian Limberger (Bartosz Waliszko 85'), Jarosław Pełdiak (Moustafa Gharib 60') - Damian Wąchała, Daniel Bałuka (Konrad Maciek 70').
Victoria: Dawid Musiał - Kamil Świątek, Sławomir Szydło, Łukasz Szydło, Damian Świerk - Piotr Świątek (Mateusz Michalak 60'), Grzegorz Soliński (Przemysław Munia 80'), Paweł Mielech, Paweł Dziedzic - Kamil Rogala (Piotr Dziadosz 60'), Dariusz Dziadosz (Norbert Świerk 89').
Sędziowała : trójka ze Słowacji
Żółte kartki: A.Goleń, D.Wąchała, T.Mikosz - P.Świątek, S.Szydło.
Widzów: ok 250
Kolejne derby Gminy Chorkówka za nami. Tym razem w niedzielę 31 sierpnia, Tęczowcy gościli drużynę Victorii Kobylany. Dla zawodników i sympatyków obu klubów,było to coś więcej niż kolejny mecz o 3 pkt. w A klasie. Od zwycięskiego meczu w Kołaczycach, w ekipie Tęczowców zaczęła się mobilizacja na to spotkanie. Derby to derby i nie można odpuścić. Z pewnością również i drużyna z Kobylan miała takie nastawienie co do meczu. Za gospodarzami przemawiała doskonała seria na własnym stadionie, 15 kolejno wygranych meczów, dobre zawody w Kołaczycach i znajdujący się w niezłej formie strzeleckiej duet napastników Wąchała - Biały. Drużyna z Kobylan dość udanie rozpoczęła sezon pokonując wyraźnie najpierw ekipę Głowienki 0 - 6, a następnie Osiek Jasielski 5 - 2 i Orzeł Lublę 1 - 3. Przegrana w ostatniej kolejce, z beniaminkiem z Odrzykonia 1 - 2, mogła nieco osłabić morale Victorii. Do ekipy gości dołączył Paweł Mielech, pełniący rolę grającego trenera, który również daje się we znaki bramkarzom w lidze.
Dzień przed meczem Sakrament Małżeństwa przyjął nasz bramkarz Tomasz Biały. Z tego miejsca zawodnicy, zarząd i sympatycy Tęczy, jeszcze raz składamy wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia, Tomkowi i jego żonie Aleksandrze
Sytuacja kadrowa przed meczem z Victorią nieco się pozmieniała. Daliśmy dzień wolnego Tomkowi Białemu, nie narażając go na niepotrzebną kontuzję w tych ważnych dla niego dniach, oto taki prezent od Tęczy. W składzie brakowało również napastnika, Wojtka Białego. Dlatego w bramce stanął, debiutujący w tym sezonie Przemek Szymbara, a rolę Wojtka przejął Daniel Bałuka. Na prawe skrzydło tym razem powędrował Kamil Prętnik, również debiutujący w pierwszym składzie.
Warto dodać, że ten bardzo trudny mecz prowadziła trójka sędziów ze Słowacji, kontrolowana przez delegata OZPN-u. Pogoda dopisała, choć było trochę parno, kibiców również było sporo. Sędziowie nie zwlekali i rozpoczęli kolejne derby Tęczy z Victorią.
Początek spotkania należał do Tęczowców, którzy od razu chcieli ułożyć sobie mecz. Twarda gra obu ekip przypominały kibicom, że jest to pojedynek derbowy i każdy za wszelką cenę chce zgarnąć komplet punktów. Tęczowcom nie było łatwo przebić się przez obronę gości, skutkowało to kilkoma niegroźnymi strzałami, aż do momentu kiedy to Wąchała otrzymał podanie od Pełdiaka, zabrał się z piłką i po minięciu 2 obrońców przyjezdnych, huknął po krótkim rogu nie dając szans interweniującemu Musiałowi. Było to przypieczętowanie lekkiej przewagi gospodarzy w tym spotkaniu. Od tej pory mecz był jeszcze bardziej twardy. Sędzia główny dopuszczał do takiej gry używając gwizdka w sytuacjach bardzo "kryzysowych". Poziom prowadzenia zawodów był całkiem inny niż w przypadku polskich sędziów, którzy raczej odgwizdują większość sytuacji stykowych. Zrobiło się nerowo zarówno na boisku jak i na trybunach. Kibice nie mogący pogodzić się z decyzjami arbitrów, wyrażali swoje emocje dość wyraźnie, natomiast piłkarze często wykorzystywali pobłażliwość sędziego. Ataki gości również specjalnie nie zagrażały bramce strzeżonej przez Szymbare, najczęściej rozbijane były jeszcze przed polem karnym. Niestety na 10 min przed końcem w pułapkę ofsajdową nie dał się złapać Paweł Mielech, dość kontrowersyjna sytuacja gdyż nawet przyjezdni twierdzili, że spalony był dość wyraźny. Wykorzystał gapiostwo liniowego i obrony, która w momencie stanęła jak sparaliżowana oczekując reakcji sędziów. Mielech w sytuacji sam na sam położył, starającego się wyłapać futbolówkę Szymbarę, i wpakował piłkę do pustej bramki. 1 - 1 i mecz zaczyna się od nowa. Pierwsza połowa to bardzo dużo walki i popełnianych fauli, jednak spodziwaliśmy się tego wszyscy. W przerwie spotkania, boisku opuścił narzekający na ból mięśnia Prętnik, a w jego miejsce pojawił się Tomek Woźniak.
Druga część gry nie różniła się dużo od tej pierwszej. Victoria poczynała sobie nieco śmielej na boisku, często stwarzając coraz to groźniejsze sytuacje bramkowe. Duże zamieszanie siał Paweł Mielech. Wśród Tęczowców, osamotniony z przodu Wąchałą mimo iż robił co mógł, ciężko mu było w pojedynkę wygrać z rosłymi obrońcami Kobylan, choć parę akcji mogło zostać zakończone bramką. Groźnie pod bramką Musiała było w 60 minucie Rzut wolny z ok. 30 metrów wykonywał Wąchała, jego bezpośredni strzał na bramkę wybił.... Daniel Bałuka. Chciał sprytnie oszukać bramkarza gości zmieniając głową tor lotu piłki. Odwrócony plecami do bramki nie widział, że futbolówka zmierzała w światło, być może golkiper nie zdążyłby z interwencją. Można gdybać. Kapitalną okazję do zdobycia bramki miał Macieik, który w 70 minucie zmienił Bałukę. Pociągnął akcję prawą stroną, wypracował stu procentową sytuację i w momencie kiedy wszyscy spodziewali się strzału na bramkę, młodemu zawodnikowi Tęczy brakło doświadczenia i zimnej krwi w takich momentach. Kolejna okazja bramkowa dla gospodarzy to stały fragment gry. Wąchała ustawił piłkę na 25 metrze futbolówka po strzale odbiła się od słupka. Chwilę później z dystansu szczęścia próbował Goleń, ale jego kąśliwe uderzenie wyłapał golkiper z Kobylan. Zawodnicy gości również stworzyli sobie parę okazji do podwyższenia wyniku. W sytuacjach sam na sam w których znalazł się Dziadosz i Mielech pewnie łapał Szymbara, który zaliczył bardzo dobry mecz, będąc pewnym punktem w bramce gospodarzy. Popisał się paroma ładnymi i ważnymi interwencjami chroniąc zespół od staty bramki. Swoje 5 minut miał również Tito. Wprowadzony na plac gry w 60 min. za Pełdiaka, który zmaga się z lekką kontuzją, miał idealną sytuację do zdobycia bramki. W zamieszaniu pod w polu karnym Vicotrii, Gharib udem przyjął piłkę i bez zastanowienia huknął z 10m w stronę bramki. Niestety piłka poszybowała minimalnie nad poprzeczką.
Prowadzący zawody sędziowie ze Słowacji chwilę później zakończyli mecz.
Kolejne derby można powiedzieć sprawiedliwie zakończone remisem. Za równo Tęczowcy jak i ekipa z Kobylan miała swoje bramkowe okazje. To był jednak mecz walki, nikt nie odstawiał nogi, nikt też nie chciał zostać pokonany.
Kolejny punkcik do swojego dorobku dołożyli zawodnicy Tęczy, celem jest spokojne utrzymanie dlatego ważny jest każdy punkt. Co do gry ciężko cokolwiek powiedzieć, na pewno delikatne roszady w składzie miały wpływ na płynność akcji, grę zbliżoną do tej w Kołaczycach, ale też gra się tak jak przeciwnik pozwala, a derby rządzą się swoimi prawami. Kolejna walka o ligowy byt w niedzielę w Rogach z miejscową Burzą (Goli).